Ustawa reprograficzna na ostatniej prostej
Jakub Borowiak, prawnik, Kancelaria Prawna Media
Kontrowersyjny projekt ustawy reprograficznej powraca z szuflady po długiej ciszy. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiada, że nowa opłata reprograficzna zostanie wprowadzona jeszcze przed końcem roku. Co jednak istotne, ustawa pozostaje wyraźnie sprzeczna z przepisami unijnymi i nie wydaje się, by miało się to zmienić. Nowe przepisy są również bezpośrednim zagrożeniem dla polskiego biznesu i konsumentów, ponieważ to właśnie te podmioty będą uiszczały znacznie rozszerzoną opłatę reprograficzną, która do budżetu państwa ma przynieść aż 565 milionów złotych.
Prace nad nową opłatą reprograficzną wróciły po długim czasie
Pierwsze doniesienia o zamiarze wprowadzenia nowych regulacji dotyczących środowiska artystycznego pojawiły się ponad rok temu. Po opublikowaniu pierwszego projektu ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego, pomysł ten został błyskawicznie okryty złą sławą. Powodem był fakt, że zmierzał on do obciążenia przedsiębiorców i konsumentów kolejnym niemałym quasi-podatkiem. Rzecz skupiała się na nowej konstrukcji opłaty reprograficznej. Jej celem było dotychczas wyłącznie wynagradzanie twórców za wykorzystywanie ich utworów w ramach dozwolonego, prywatnego użytku. W nowej wersji ma służyć również dofinansowywaniu składek ZUS. Na projektodawców spłynęła powszechna krytyka, zgłaszana przez różne grupy społeczne. Problem z przedstawionymi propozycjami mieli konsumenci, przedstawiciele producentów, importerów i dystrybutorów wszelkich urządzeń elektronicznych, przedstawiciele przedsiębiorców telekomunikacyjnych, a nawet przedstawiciele beneficjentów opłaty reprograficznej. Niezgoda zapanowała również w resortach rządu. W trakcie opiniowania projektu ustawy ówczesne Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii wyraźnie wskazało w swoim stanowisku, że rozszerzenie zakresu uznaje za niezasadną propozycję, wbrew resortowi kultury. Wszystkie te okoliczności poprowadziły rząd pod ścianę. Pod wpływem wielu głosów sprzeciwu wobec wprowadzenia ustawy MKiDN zaczęło stopniowo wycofywać się z ze swoich pierwotnych pomysłów. Najgłośniejszą reakcją na krytykę było usunięcie spod opłaty reprograficznej smartfonów.
Nowe regulacje pukają już do drzwi Parlamentu
Ministerstwo do pierwszego projektu ustawy wprowadziło sporo zmian. Zmieniono również sam tytuł ustawy – od teraz projekt widnieje pt. „ustawy o artystach zawodowych”. Do treści ustawy zgłoszono mnóstwo uwag z zewnątrz, ale ostatecznie niewiele z nich uwzględniono. Niemal w tym samym stanie pozostawiono przepisy wprowadzające zmiany do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych[1], czyli te zmieniające przepisy dotyczące opłaty reprograficznej. Zmiany prowadzą jednak do sprzeczności regulacji z prawem unijnym. Jest to tym bardziej niepokojące, że projekt ustawy, wprowadzającej szereg nowych obciążeń finansowych na konsumentów i przedsiębiorców, lada chwila zostanie przekazany pod obrady Sejmu.
Sprzeczność z prawem unijnym jest bardzo wyraźna
Podstawą wprowadzenia opłaty reprograficznej w państwach UE jest dyrektywa 2001/29/WE[2]. Dyrektywa ta na mocy art. 2 przyznaje wyłączne prawo do zezwalania lub zabraniania zwielokrotniania utworu podmiotom praw autorskich (m.in. autorom, artystom wykonawcom). Zasadą jest zatem, że to twórca ma wyłączne prawa do swojego utworu. Jednocześnie dyrektywa wprowadza jednak wyjątek od reguły i dopuszcza zwielokrotnianie na dowolnych nośnikach przez osobę fizyczną do prywatnego użytku i do celów ani bezpośrednio, ani pośrednio handlowych, pod warunkiem, że podmioty praw autorskich otrzymają godziwą rekompensatę – na podstawie art. 5 ust. 2 lit. b). Z tego wyjątku korzystamy na co dzień właśnie uiszczając opłatę reprograficzną. Prawo unijne wyraźnie stanowi zatem, że opłata reprograficzna jest wyłącznie rekompensatą za zwielokrotnianie cudzych utworów na prywatny użytek osób fizycznych.
Tymczasem projekt ustawy reprograficznej zupełnie zniekształca ugruntowany dotychczas kanon wykorzystywania środków finansowych pochodzących z opłaty reprograficznej, uiszczanej na podstawie art. 20 i art. 20[1] PrAut. Jeżeli ustawa o artystach zawodowych wejdzie w życie w obecnej postaci, wpływy z opłaty reprograficznej zostaną w znacznej części przeznaczone na rzecz pokrycia dopłaty do składek na rzecz ZUS dla artystów zawodowych. Wynika to z art. 43 ust. 1 pkt 1) projektu ustawy. Z treści propozycji wiadomo również, jaki odsetek opłaty reprograficznej powędruje na cele inne niż rekompensata dozwolonego użytku – będzie to 49 albo 30%, w zależności od rodzaju przedmiotów, od których pobierana będzie opłata.
Sprzeczność ustawy z dyrektywą 2001/29/WE jest wyraźna. Polska regulacja istotnie odstąpi bowiem od celu, dla którego prawo unijne określiło opłatę reprograficzną. Wprowadzenie ustawy spowoduje, że polska opłata reprograficzna w zasadzie nie będzie już opłatą reprograficzną z prawdziwego zdarzenia, a już na pewno nie rekompensatą, o której mowa w dyrektywie.
Negatywne konsekwencje wydają się być nieuniknione
Oprócz celu zmieni się także podstawa naliczania opłaty reprograficznej. Po pierwsze, zdecydowanie szerszy będzie zakres przedmiotowy art. 20 ust. 1 PrAut, co oznacza, że opłata będzie nakładana na więcej produktów. Po drugie, zwiększy się zakres podmiotowy regulacji, poprzez dodanie do ustawy art. 20a ust. 1 PrAut, co oznacza, że więcej podmiotów będzie obciążone daniną. Po trzecie, zwiększy się stawka pobieranej opłaty, poprzez nowe brzmienie art. 20 ust. 4 PrAut. Wszystkie te czynniki spowodują, że wiele obszarów rynku będzie musiało oddawać więcej do budżetu państwa. Oczywistym jest, że przełoży się to na ceny produktów i usług. Więcej z pewnością zapłacą konsumenci. Dotyczyć to będzie chociażby urządzeń elektronicznych takich, jak telewizory, tablety, nośniki pamięci, natomiast trzeba mieć na uwadze, że to tylko kropla w morzu przedmiotów obciążonych nową opłatą.
Szlachetna idea, jednak nie najlepiej uzewnętrzniana
Trudna sytuacja artystów w Polsce jest ważnym problemem, który należy rozwiązać dla dobra polskiej kultury. Niezrozumiały jest jednak pomysł obciążenia kolejnych podmiotów obowiązkiem finansowania ZUS z tytułu świadczeń na rzecz wybranej grupy zawodowej. Tym bardziej stanowisko to potęguje fakt, że prace nad zmianami mają miejsce w okresie trwającego kryzysu gospodarczego i szalejącej inflacji. Wątpliwości budzi również okoliczność, że podczas prac nad ustawą de facto nie wzięto pod uwagę głosu przedsiębiorców ani konsumentów. Opłata reprograficzna pozostaje taka, jak na początku, pomimo wielu uwag i wyszczególnienia jej niezgodności z prawem unijnym.
Wniosek – przestańmy tak chaotycznie wprowadzać nowe obowiązki
Zwieńczeniem powyższego powinien być następujący wniosek – skoro artystom potrzebna jest pomoc, to należy od absolutnych podstaw przeprowadzić szczegółowe dyskusje zarówno z beneficjentami korzyści, jak i z podmiotami, które zostaną obciążone nowymi obowiązkami, aby regulacja była odpowiednio zrównoważona i racjonalna, a także zgodna z obowiązującym prawem.
[1] Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2022 r. poz. 655) – „PrAut”.
[2] Dyrektywa 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.